Home staging dotarł do Polski zza oceanu. W USA znany jest od kilkudziesięciu lat. U nas to ciągle nowość, ograniczająca się do oferty w wiodących miastach kraju. Na czym polega? Przede wszystkim jest to zabieg marketingowy – a więc zastosowanie prostych środków aranżacyjnych, które wydobędą atuty naszej nieruchomości i ukryją wady. Home staging ma być w założeniu działaniem niskokosztowym. Nie chodzi więc o to, by przeprowadzać remont generalny i na nowo wykańczać pod klucz.

Maksymalizacja efektu, przy minimalnych nakładach, ma poskutkować skróceniem czasu sprzedaży i zwiększeniem ceny. Badania z USA pokazują, że takie działanie może się opłacać. Odnotowano wzrost skuteczności i skrócenie czasu sprzedaży średnio o 40 proc. Z kolei wzrost wartości ocenia się przeciętnie na około 10 proc.

Kto może być zainteresowany usługą home stagera? Z pewnością ci sprzedający, którzy długo borykają się z niezrealizowaną transakcją, mimo że mieli wielu oglądających. Także ci, którzy sprzedają nieruchomość o wyższym standardzie. Tu zamówienie profesjonalisty może się opłacić, biorąc pod uwagę zakładane zyski ze sprzedaży.

Zanim jednak zdecydujemy się, powinniśmy spróbować uatrakcyjnić naszą nieruchomość samodzielnie. Home staging nie jest żadną wiedzą tajemną i wiele z proponowanych strategii możemy zastosować na własną rękę, a wiedzę na ten temat uzyskamy choćby w internecie.

Jakie działania wchodzą w grę? Przede wszystkim mieszkanie musi robić dobre wrażenie. Klient podejmuje nieświadomą decyzję w ciągu kilkudziesięciu sekund. Wystarczy jeden odstręczający go element, by zrezygnował. Tak więc standard to posprzątanie mieszkania, usunięcie zbędnych rupieci, wywietrzenie, zadbanie o dobry zapach.

Kolejna sprawa to aranżacja przestrzeni. Oglądający chce mieć poczucie, że obcuje z produktem, a nie czyimś lokalem. Dlatego musimy pozbierać wszystkie rzeczy osobiste. Ważne też jest, by lokal miał swój styl, którego konsekwentnie będziemy się trzymać – chodzi więc o kolorystykę, wzornictwo itp. Nie warto jednak nadawać mu zbyt ekstrawaganckiego wyglądu – takie rozwiązanie może bowiem większość klientów zrazić, natomiast mimo wszystko warto zadbać o jakiś wyróżniający detal, element który zwróci uwagę, ale dobrany ze smakiem. Kolejna sprawa to światło i przestrzeń. Klienci wolą mieszkania jasne i sprawiające wrażenie dużych. Stąd należy zadbać o dostęp naturalnego oświetlenia, a jeśli to nie jest możliwe o taką aranżację, by uzyskać efekt. Chodzi więc o przemeblowanie i pozbycie się „gracących” elementów, przemalowanie ścian na jaśniejsze kolory – w małych pomieszczeniach, zastosowanie różnego rodzaju światła, czy też dobór koloru i wzoru firanek.

To wszystko z powodzeniem możemy zrobić samodzielnie, o ile mamy wyczucie designerskie. Jeśli nie – można oczywiście zastanowić się nad home stagingiem. Czy takie coś się opłaca? Ceny za przygotowanie wstępnej opinii, z raportem o ewentualnym zakresie prac, kształtują się na poziomie około 300 – 500 zł na wiodących rynkach w kraju. Za takie pieniądze jednak możemy uzyskać jedynie opinię, licząc że będzie wartościowa. Resztę albo wykonamy gorzej lub lepiej we własnym zakresie, albo zapłacimy dodatkowe pieniądze za przearanżowanie mieszkania. Teoretycznie remont powinien być lekki, maksymalnie ograniczający się do przemalowania, w praktyce jednak część firm może zaoferować właściwie nowe wykończenie nieruchomości. Zwykły wizaż mieszkania powinien zamknąć się w koszcie 2 – 3 tys. zł. Niektóre firmy jednak oferują wersję znacznie rozbudowaną – od przygotowania oferty, aż do asystowania przy prezentacji nieruchomości.

Ważne, by wybierając usługodawcę, sprawdzić jego portfolio. Dobry home stager powinien mieć nie tylko oko wyczulone na kolory i przestrzeń, ale też odpowiednią wiedzę o rynku – znajomość cen w danej lokalizacji itp. Jeśli będzie rzetelny, zamiast wpierać nam jakieś bezcelowe rozwiązania, zasugeruje obniżkę ceny, jeśli ta jest zdecydowanie za wysoka.


Małgorzata Battek
Architekt, Projekt wnętrz

WGN HOME STAGING - Wrocław, ul. Ruska 22